Prawie zadusiłem Pańcię.
Najpierw położył się Pańcio - wyjątkowo dziś od rana nerwowy, aż go złapał katar i poszedł spać. Potem Pańcia. Ja więc swoim sposobem odczekałem, aż zaczną w miarę miarowo oddychać, i delikatnie, łapka za łapką, podciągnąłem dupkę i władowałem się na łóżko. Dupka wprawdzie ostatnio jakaś ociężała, a wczoraj wręcz od gości usłyszałem "a co on taki tłusty się zrobił"!!! Skandal i przede wszystkim brak kindersztuby. Po prostu Pańcio wie, że suchego nie tykam, jak się oliwką nie okrasi, a nade wszystko kocham koninę. Dostaję więc dwa razy dziennie słuszną porcyjkę. A że poza tym też żyję w dobrostanie, to mi się sadełko wzorcowo zawiązuje. Poza tym odsyłam do charakterystyki rasy, tam często piszą, że jestem wałkiem.
Wracając do drzemki - czasem mi pozwalają spać w nogach, ale ja cele sobie stawiam ambitne i nogi mnie nie satysfakcjonują. Śmielej już więc przestąpiłem do dalszego dzieła i utorowałem sobie drogę między cielskami, ustawiłem się dokładnie pośrodku i ułożyłem. Trochę się musiałem porozpychać, żeby mieć wystarczający komfort - bez komfortu drzemka jest stracona. Użyłem więc twardego noska, Pańcia zasunąłem w plecki, Pańcię pod żebro i bez zbędnych dyskusji się podsunęli. Potem wystarczyło się tylko podciągnąć w górę, żebyśmy wszyscy główki mieli na jednej wysokości.
Trochę mi jednak bark ścierpł, więc zmuszony byłem zmienić pozycję. Wdrapałem się żwawo na Pańcię, a że leżała akurat na plecach, to umościłem się na środku piersi. No i Pańcia dostała spazmów! A właściwie bardziej jakoś tak się zakrztusiła. Zdzieliła mnie pod żebra, ale potem jakoś osłabła i tylko kaszlała. Pańcio musiał mnie usunąć, bardzo gwałtowny jakiś był i nerwowo się zrobiło.
Skąd miałem wiedzieć, że aż tyle mi się przytyło??! Nie chciałem uśmiercić żywicielki :(
PS. Jak byłem mały, zaraz po przyjeździe, to nie bardzo wiedziałem, na czym polega zabawa z patykiem. Większość czasu spędzałem więc, gapiąc się na niego jak tzw. ciele na malowane wrota.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz