Taki jestem.

Taki jestem.
Lubię spanie i godzinę świni (dziś już miałem).

wtorek, 18 września 2012

akszyn muwiz

Lato radośnie minęło, a ja tymczasem od kilku tygodni mieszkam w ZUPEŁNIE nowym miejscu - w domu z ogrodem, który jest cudowny - przede wszystkim ze względu na kompostownik, moje ulubione miejsce w nowym miejscu. Uzupełniam tam regularnie niedobory witamin. Była wprawdzie próba odgrodzenia mnie od rarytasów, ale skutecznie ją sabotowałem, wchodząc pod ogrodzeniem.

Wyciszyłem się przez te ostatnie tygodnie wyjątkowo i nabrałem nieco rozumku (chociaż Pańcio twierdzi, że raczej masy mięśniowej, nie mózgowej). Tak mi tu dobrze, mogę biegać, ile mi się chce (nie chce mi się aż tak znowu dużo), ale najlepsze jest to, że wprost pod moim oknem jest OGRÓDEK. Więc żeby nie chodzić naokoło, to sobie wyskakuję przez to okienko wprost do ogródka i tam sobie raźno hasam. Pańcia nie do końca z tego zadowolona i narzeka, że parapet jest podrapany, NO ALE - jak się mnie zostawia SAMEGO i nie zabiera wszędzie z sobą, to trzeba się z tym liczyć, że będę próbować wyjść. A że najkrótsza droga prowadzi przez okno, to i parapet podrapany. Taki lajf. Za pierwszym razem trochę się bałem skoczyć, ale potem się nauczyłem i teraz wystarczy jeden skok i kompostownik jest cały mój. Ostatnio przez 2 godziny się z Pańcią tak bawiłem - ja wyskakuję, ona mnie goni przez furtkę z powrotem do domu, ja od drzwi od razu z powrotem hyc przez okno i ona znowu mnie goni. Przednia zabawa! Zakończona tylko jakoś nerwowo i potem znowu siedziałem w klatce i znowu dupa piekła.

Na początku wprawdzie nie było mi łatwo się zaaklimatyzować - całymi godzinami klęczałem przy fotelu:


Potem całymi godzinami ślęczałem na balkonie, obserwując okolicę:


Potem miałem lekką depresję, bo raz przez cały dzień nie widziałem Pańcia i musiałem ukoić nerwy, wpasowując się w walizkę z jego ubraniami:


Walizkę uprzątnięto, więc się przeniosłam do nierozpakowanego kartona:






Karton rozpakowano, więc się schowałem w łazience w brudniku:





Ale wkrótce okres adaptacji i lekkiej depresji minął, i zacząłem eksplorować okolicę:





Ta eksploracja bardzo męcząca, więc musiałem chwilę odpocząć na siedząco:




(przypadkowo wyszło na parapecie....)

i na leżąco:





I sobie wypraszam, wcale nie jestem kotem. Mimo tego, że siedzę na parapecie i chodzę po oknie.

Pańcia się ze mnie nabija. Ale nagrała kilka filmów akcji ze mną w roli głównej rzecz jasna.

Prosssszzzz - pierwszy mrozi krew w żyłach:


(bardzo dramatyczna końcówka)

Drugi chwyta za serce:



Trzeci przedstawia mnie i moją ulubioną zabawkę (która wbrew temu, co wszyscy wokół twierdzą, NIE szkodzi mi na żołądek, absolutnie):


Dialogi pierwsza klasa, nieprawdaż??

To pisałem ja, Pies-Widmo: