Taki jestem.

Taki jestem.
Lubię spanie i godzinę świni (dziś już miałem).

środa, 4 stycznia 2012

ależycie

Najnowsze wydarzenia w skrócie:

Cichaczem zjadłem Pańcia buty do tenisa oraz strzykawkę. Pańcio na dzień dobry obrzucił mnie lawiną słów, których znaczenia nie rozumiałem i to chyba nawet lepiej. Najczęściej i z największą zaciętością powtarzał, że mnie gdzieś wystawi i że zaraz będę mieszkał na alegratce, a nie w takim komforcie jak dotychczas. Resztę wieczoru i pół następnego dnia spędziłem w aleklatce. Cichutko, na wszelki wypadek, nie wiem wprawdzie, co to alegratka, ale ton głosu miał mściwy i wzbudził we mnie jaskółczy niepokój. Co za szczęście, że weszła w życie nowa ustawa o ochronie zwierząt, człowiek, yyy znaczy pies nawet by tego nie wiedział, gdyby nie to, że słodki Pańcio na całe dnie zostawia mi włączone tvn24. Ostatnio oglądałem Kowalczyk tak na marginesie - ta to robi wrażenie! Wyobrażałem sobie, że ja tym sprintem tak za nią... Hop hop hop... Ech... Aż mi się zimno w moje wrażliwe łapki zrobiło i musiałem się zdrzemnąć na ciepłej kanapie dla ukojenia nerwów...

Pańcio potem cały czas powtarzał, że jak mnie traktuje jak psa, a nie jak człowieka, to od razu mi lepiej. Ale czy ja komuś kazałem się do mnie przytulać albo tańczyć ze mną walca? Nawet już kroków się nauczyłem, ale mówią, że mam podczas tańca nie gryźć po rękach, bo to nieelegancko i damy mogą protestować.

A dziś na spacer poszedłem dla odmiany z Pańcią. I zdobyłem łup!!! Wieeeelki karton po fajerwerkach (których podobno miałem się bać w Sylwestra, ale tak się złożyło, że akurat spałem i nie słyszałem). Większy od mojej głowy!!!!! Dzierżyłem go dumnie w paszczy przez pół spaceru, zadowolony z siebie jak rzadko, raźno pomerdując ogonkiem, a Pańcia pomstowała, że jej za mnie wstyd oraz mówiła to mnie per głupolu. Wypraszam sobie. Potem zobaczyłem coś, co mnie bardzo zadziwiło i wtedy rozwarłem paszczę i pudło wypadło. Niestety nie pamiętam, co to było, bo jak się temu stałem i przyglądałem, to tak się zamyśliłem, że zapomniałem, po co stanąłem. I znowu Pańcia wspomniała o dziwadle i głupku i pociągnęła mnie do domu, bo ją chyba moja kontemplacja zniecierpliwiła.

Potem jej wyłączyłem niechcący komputer i zamknąłem dwa dokumenty, tak więc znowu eksploruję aleklatkę od środka.

PS. Zanim ten komputer zamknąłem, to odnalazłem swego kuzyna - tutaj - nawet imię ma jak ja meksykańskie!

PS. Przykładowa kontemplacja (głęboka):