Poza tym moja niedyspozycja może wynikać z tego, że Pańcio mi wczoraj zapodał, zamiast przemielonego konika jak zwykle, chrupki z sosem pieczeniowym. Wprawdzie specjalnie dla mnie ten sos przyrządził, ale jak się jest pieskiem za przeproszeniem francuskim, mimo że nos mało paryski mam, to nawet taki niewinny sosik może mi źle zrobić. Oprócz tego, że właściwie MI to aż tak źle nie zrobiło. Pańci ewidentnie bardziej. Dramatyzuje według mnie. Jak weszła do mieszkania, to obejrzała dokładnie wszystkie kąty - zupełnie jakbym pół roku miał i robił z kątów toaletę. A to po prostu mój brzunio, od wczoraj energicznie pracuje, a jak pracuje, to wiadomo co.
Im bardziej śmierdzę, tym bardziej mi się wydłuża nos:
PS. Przepraszam wszystkich wrażliwych, ten post z głębokiej potrzeby serca wypłynął...
Pańcia się zamknęła w łazience i odmawia ze mną jakiegokolwiek kontaktu. Idę podnieść larum. Ciekawe kto kogo przetrzyma. Mówcie mi Cyklon B.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz