Żeby powetować ten dyskomfort, na miejscu natychmiast się wyłożyłem na skórzanej kanapie, memłając w pysku granatową poduszkę (tak samo natychmiast wybuchła afera). Przeniosłem się więc na chwilę na fotel, niech będzie. Ale potem, jak to ja potrafię, uśpiłem czujność, a raczej wlazłem z powrotem na kanapę, usadowiłem się koło Andrzejka i słodko zamknąłem oczka - i jak zwykle nikt nie miał serca mnie budzić i zwalać z sofy :-)
Tak na marginesie zdecydowanie bardziej wolę sofę sztruksową u siebie w domu, tyłek się tak po niej nie ślizga jak po tej skórze.
Udało mi się też odwiedzić Dorotkę, wyjeść jej małe co nieco z kompostownika (trochę potem brzuszek mnie bolał, czego wyraźne ślady roznosiły się w powietrzu, powodując nieustanne wietrzenie) oraz oklektać łapami beżową sofę. (Te sofy to jakiś motyw przewodni mój ostatnio.) (Znowu afera.) No ale tak to już ze mną jest - mnie się kocha w całości z wszelkimi jakże licznymi przymiotami.
Oraz moim dekalogiem - co Pańcio już był uprzejmy kiedyś zaznaczyć - zwanym też Prawem Bulteriera:
PRAWO BULTERIERA
1. Jeśli coś lubię - to jest MOJE
2. Jeśli coś mam w pysku - to jest MOJE
3. Jeśli mogę coś zabrać - to jest MOJE
4. Jeśli miałem to przed chwilą - to jest MOJE
5. Jeśli coś jest MOJE, to w żadnym wypadku nie może być TWOJE
6. Jeśli coś upuszczę z pyska - to jest MOJE
7. Jeśli coś wygląda jak moje - to jest MOJE
8. Jeśli coś zobaczyłem pierwszy - to jest MOJE
9. Jeśli czymś się bawiłeś, i to wypadło Ci z rąk - to automatycznie staje się MOJE
10. Jeśli coś jest złamane lub zepsute - to jest TWOJE
Podpisuję się pod tym czterema łapami.
Pańcia zdaje się nie rozumieć prawa szóstego i uparcie wyjmuje mi z pyska wszystko, co jak wynika z powyższego jest li i jedynie MOJE.
Punkt dziewiąty też jakoś słabo w tym domu respektowany.
Co do punktu 10:
TWOJE wzgl. WASZE jest co następuje:
- sofa
- kapcie 4 pary
- aparat fotograficzny
- dywanik z krówką
- kocyk w jelonki
- kocyk zielony z ikei
- zasilacz do komputera
- czapki Pańcia sztuk 4 i jedna Pańci
- klapki Pańcia
- klapki Pańci
- torby ekologiczne na zakupy szt. ok. 4
- Kuchnia azjatycka
- bardzo dużo egzemplarzy wyborczej
- 1 egzemplarz Zwierciadła
- segregatory Pańci sztuk 3
- ogółem wszystko, co było na półkach dwóch pierwszych od dołu w salonie
- staniki dwa (kocham staniki!!!!!)
- rękaw bluzy Pańcia - bo cała bluza jeszcze jest MOJA
- noga od krzesła
- torba do laptopa
- reflektor wbudowany w podłogę
- miska do prania
- mop
- zmiotka
- ładowarki do telefonu bez końcówek też sztuk cztery
- 9 cyprysików z ogródka
- 1 magnolia
- 1 borówka amerykańska
- drzewko szczęścia (bo JA jestem największym Waszym szczęściem, nie drzewko)
- i wiele innych pomniejszych przedmiotów
Tak więc - jak widać - jestem PRAWDZIWYM BULTERIEREM!
Na miłe zakończenie niedzielnego popołudnia jeszcze jedno zdjęcie:
Jeszcze jedna uwaga: dziś urodziny Pańcia - z tego miejsca z całego serca życzę mu wiele wytrwałości na najbliższe lata.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz